Opuszczone uzdrowisko leży w miejscowości o charakterze uzdrowiskowym i rekreacyjnym położonej w Pieninach. Tutaj właśnie w 1963 roku rozpoczęto budowę Zakładu Przyrodoleczniczego, która zakończyła się w 1975 roku. Ostatecznie ogromny kompleks budynków został oddany do użytku w 1977 roku.
Jako uzdrowisko, miejscowość ta zaczęła funkcjonować na początku XIX wieku, kiedy los złączył z tą ziemią wywodzącą się z Węgier rodzinę Szalayów - stąd też miejscowość jest żywym pomnikiem serdecznych stosunków polsko-węgierskich po dziś dzień. Niejaki Józef Stefan Szalay zapragnął wybudować tu kurort na europejskim poziomie. A że przyjaźnił się z profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego Józefem Dietlem, który pomógł mu zbadać skład lokalnych wód, zaczęto je stosować w celach leczniczych. Właśnie Dietlowi poświęcony jest główny szczawnicki plac. W tamtych czasach przyjeżdżali tu prezydenci i posłowie II RP, bywali też Fredro, Kraszewski, Sienkiewicz, Konopnicka czy Matejko.
Budynek główny posiada trzy piętra. Na terenie uzdrowiska znajduje się jeszcze kilka mniejszych, rzędowych budynków, w których znajdowały się gabinety masażu. W głównej części znajdował się basen, balkon oraz mnóstwo pomieszczeń. Pomiędzy każdą z kondygnacji poruszamy się schodami w tzw. szklanej wieży. Na szczycie znajduje się taras widokowy na którym możemy podziwiać piękny, górski krajobraz, a na terenie zakładu znajdowała się piętrowa restauracja.
W chwili obecnej spadkobiercy przedwojennego właściciela terenu - hrabiego Adama Stadnickiego, przekonali Ministra Skarbu aby zwrócił im dawną własność. W miejscu starego obiektu ma powstać nowoczesne i w pełni wyposaże centrum rehabilitacyjno-lecznicze. Budynek miałby mieć dwa piętra, a na nich m.in. baseny, gabinety masażu oraz solaria. Mimo wszystko zakład wciąż jeszcze stoi opuszczony.
Ciekawostką jest, że na terenie znaleźć można rury oraz pompy, które odpowiadają za pracę pobliskiej, działającej fontanny miejskiej (patrz zdjęcie).
Jak mogliście zapewne zauważyć, dawno nic na tej stronie nie dodawałem. Jednak nie, nie opuściłem tego projektu, jestem po prostu obecnie zajęty innym. Obecnie buduję stronę o nazwie Fshoq!, gdzie prowadzę blog podróżniczy, na którym znaleźć możecie zarówno moje nowe, jak i te starsze przygody. Jeśli więc czekacie na więcej moich tekstów czy zdjęć, jest to miejsce, do którego myślę, że obecnie warto zajrzeć. Kiedy już strona Fshoq! nabierze dostatecznego rozmachu, z wielką chęcią wrócę do Into the Shadows, zresztą zbiera mi się coraz więcej eksploracji opuszczonych miejsc do opisania. A tymczasem, do zobaczenia!