Autorem tego opuszczonego kościoła ewangelickiego był jeden z najbardziej wybitnych architektów z Niemiec, a dokładnie Carl Gotthard Langhans, twórca takich pereł architektonicznych jak Brama Brandenburska (Berlin) czy chociażby pałac Hotzfeldtów (Wrocław). Kościół został zbudowany w 1797 roku, od 1945 jest opuszczony.
Kościół ten został wybudowany w stylu klasycystycznym na planie elipsy, w 1797 roku. Trzeba tu dodać, że mimo oficjalnej wersji historycznej, w której architektem kościoła ewangelickiego jest Langhans, to jest jeszcze alternatywna wersja, w której świątynię zbudował niejaki Grundmann. Widziana na zdjęciu wieża dzwonnicza (architektem był miejscowy, Peter Gensel) została dobudowana dopiero 75 lat później, w 1872 roku z piaskowca. Posiadała ona tzw. "strzelisty hełm" (dach w formie stożka) zakończony jabłkiem z krzyżem, tzw. jabłkiem królewskim (jeden z trzech symboli władzy monarszej, obok korony i berła).
Fasada kościoła, posiadająca rząd wysokich okien zamkniętych łukiem nie zapowiadała tego, co kryje się wewnątrz. Efekt ten zresztą zachował się do dzisiaj: z zewnątrz ten opuszczony kościół wygląda na mały i mało okazały, wręcz brudny i brzydki. Zupełnie co innego odnajdujemy, gdy wejdziemy do bogato wyposażonego środka świątyni. Tutaj pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to ogromna zielona kopuła oraz dwie kondygnacje przyściennych balkonów. W tym przepychu przestrzeni warto dodać, że niedaleko wejścia mieściła się kiedyś naprawdę niewielka ambona, z której księża głosili kazania. Przyglądając się dalej starym zdjęciom można zauważyć, że wnętrze było utrzymywane w dość jasnej kolorystyce, a całość dekorowały rzeźbienia, freski oraz żyrandole z kryształu.
Po wojnie, w 1945 roku, w Żeliszowie (niem. Giersdorf) wciąż jeszcze mieszkali Niemcy. Wtedy to właśnie zaczęli sprowadzać się tu Polacy, a dawnych zaborców wysiedlano na zachód. Proces trał dwa lata (do 1947 roku), po czym kościół zamknięto, a klucze powierzono żeliszowskiemu organiście. Nikt nie wie, dlaczego budynek został otwarty. Prawda jest jednak taka, że to głównie pobliscy mieszkańcy doprowadzili kościół do takiego stanu, w jakim jest teraz. Nie chcieli oni także przerobić go na świątynię katolicką i odbudowali inny gotycki kościół, który wtedy był w zupełnej ruinie. Niestety, w tamtych czasach ludność z tych terenów spodziewała się, że lada chwila zostanie na powrót wysiedlona wgłąb Polski, a tereny zostaną przywrócone Niemcom i ich dawnym właścicielom. Jest to główny powód, dlaczego mieszkańcy nie przejmowali się zabytkami, jest to też niestety powszechne na ziemiach włączonych do Rzeczypospolitej od strony zachodniej.
Mimo, że świątynia tak długo była opuszczona i niszczała, to dzięki zdjęciom eksploratorów zrobiło się o niej głośno. Zainteresowała się nią fundacja "Twoje Dziedzictwo", która zbiera fundusze na renowację starego kościoła ewangelickiego. Jeśli chcesz pomóc, zapraszam tutaj.
Jak mogliście zapewne zauważyć, dawno nic na tej stronie nie dodawałem. Jednak nie, nie opuściłem tego projektu, jestem po prostu obecnie zajęty innym. Obecnie buduję stronę o nazwie Fshoq!, gdzie prowadzę blog podróżniczy, na którym znaleźć możecie zarówno moje nowe, jak i te starsze przygody. Jeśli więc czekacie na więcej moich tekstów czy zdjęć, jest to miejsce, do którego myślę, że obecnie warto zajrzeć. Kiedy już strona Fshoq! nabierze dostatecznego rozmachu, z wielką chęcią wrócę do Into the Shadows, zresztą zbiera mi się coraz więcej eksploracji opuszczonych miejsc do opisania. A tymczasem, do zobaczenia!