Opuszczony kościół ewangelicki został zbudowany przez księcia Gustawa Birona von Curland w latach 1901-1902 według projektu architekta Arnolda Hartmana. Po wojnie w 1945 roku oddział milicji wysadził drzwi prowadzące do piwnic w poszukiwaniu niedobitków armii hitlerowskiej, przez co złodzieje i wandale zaczęli grabić i niszczyć świątynię.
Opuszczony budynek został zbudowany z czerwonego piaskowca i granitu. Zaprojektował go Arnold Hartman, berliński architekt mieszkający w Szczecinie. Kościół powstał w latach 1901-1902, choć niektóre źródła wskazują, że jego wykończenie trwało aż do 1912 roku (nie jest to potwierdzona informacja).
Na wyposażenie budynku składały się między innymi klęczniki i konfesjonały z drewna dębowego oraz kazalnica wysadzana szlachetnymi kamieniami. Świątynię zafundował książę Gustaw Biron von Curland, właściciel pobliskich dóbr. Losy tej rodziny połączyły się z historią miasta od 1734 roku, kiedy to Ernst Johann Biron (żył w latach 1690-1782) zakupił je od rodziny Dohn.
Te opuszczone miejsce początkowo nazywano „Prinz Wilhelm Gedachtniskirche”, co w polskim tłumczeniu znaczy „Kościół pamięci księcia Wilhelma”. Legenda głosi, że syn Gustawa - Wilhelm - spadł w tym miejscu z konia i zmarł. Jego ojciec, aby to upamiętnić, postanowił zbudować tutaj kościół. Inne źródło podaje, że przyczyna śmierci była inna: nieprawidłowo przeprowadzona operacja wyrostka robaczkowego, a jeszcze inne, że przyczyną śmierci było zakażenie krwi, a dokładna data śmierci to 23 grudnia 1899 roku (w wieku 13 lat). Trudno stwierdzić na sto procent, która wersja jest prawdziwa.
Warto dodać, że opuszczona świątynia nigdy nie otrzymała innej nazwy niż „Prinz Wilhelm Gedachtniskirche”, nie otrzymała też żadnego świętego patrona. Można powiedzieć, że kościół był od początku do końca jedynie pomnikiem pamięci o synie Gustawa, Wilhelmie, oraz o jego pierwszej żonie Adeli (księżniczce Löwenstein-Werthein-Freudenberg, która żyła w latach 1866-1890). Jej historia również nie była najszczęśliwsza: 13 października 1890 roku rodzi drugiego syna, Karola, który od razu umiera, a dwa dni później umiera i ona.
Kościół przez długie lata służył gminie ewangelickiej. Od razu po wojnie, bo w 1945 roku, oddział milicji przeczesywał pobliskie tereny w poszukiwaniu niedobitków armii hitlerowskiej. Zakładając, że mogą się skrywać w kościelnych piwnicach, postanowiono wysadzić do nich drzwi. Na nieszczęście dla kościoła, od tego czasu budynek zaczęli penetrować wszelkiego rodzaju złodzieje i wandale. Okoliczne parafie zdążyły ocalić ławy, dzwon i organy.
Obecnie kościół jest opuszczony, a niedawno zawaliła się główna wieża. Sam obiekt wciąż jest jednak fascynujący, a na jego murach nadal zachowały się ozdobne kartusze herbowe dawnych właścicieli, wspominające Wilhelma oraz Adelę.
Ciekawostka: W ruinach tego opuszczonego kościoła grupa Behemoth nagrała teledysk do swojego utworu „Blow Your Trumpets Gabriel”.
Jak mogliście zapewne zauważyć, dawno nic na tej stronie nie dodawałem. Jednak nie, nie opuściłem tego projektu, jestem po prostu obecnie zajęty innym. Obecnie buduję stronę o nazwie Fshoq!, gdzie prowadzę blog podróżniczy, na którym znaleźć możecie zarówno moje nowe, jak i te starsze przygody. Jeśli więc czekacie na więcej moich tekstów czy zdjęć, jest to miejsce, do którego myślę, że obecnie warto zajrzeć. Kiedy już strona Fshoq! nabierze dostatecznego rozmachu, z wielką chęcią wrócę do Into the Shadows, zresztą zbiera mi się coraz więcej eksploracji opuszczonych miejsc do opisania. A tymczasem, do zobaczenia!