Jest to jeden z najstarszych istniejących w Polsce opuszczonych kościołów ewangelickich: został ukończony w 1749 roku na życzenie obecnego króla Prus, Fryderyka II, jednak historia nabożeństw w tym miejscu sięga aż 1594 roku.
Pierwszym kościołem ewangelickim, jaki tu powstał, była kaplica grobowa rodziny Borschnitzów zbudowana w 1594 roku, w której jednocześnie można było odprawiać msze. Została ona zniszczona, kiedy to włości dostały się w ręce katolickiej rodziny von Dohnów.
Później, w latach 1633 - 1637 nabożeństwa ewangelickie odprawiane były w pobliskim kościele parafialnym. Kiedy tereny te dostały się pod panowanie Reichenbachów, nabożeństwa zaczęły odbywać się najpierw w jednej z pałacowych sal. W 1741 roku władca Prus, Fryderyk II formalnie zezwolił na odprawianie ewangelickich nabożeństw i zaczęto budować kościół, który możemy zobaczyć na zdjęciu.
Projekt budynku przygotował Johann Boumann. Budowę świątyni rozpoczęto w 1743 roku i już sześc lat później, w roku 1749 rozpoczęły się w niej nabożeństwa. Tuż przed wojną kościół został wyremontowany, jednak po 1945 roku nikt już z niego nie korzystał. Do końca XIX wieku były tu odprawiane msze w języku niemieckim i polskim.
W kościele znaleźć można dwa sarkofagi: pierwszy (z epoki późnego baroku), w którym leżała Fryderyka Charlotta hrabini von Schönaich-Carolath i która zmarła w 1741 roku oraz drugi (epoka rokoko), w którym leżała Henryka Leopolda von Reichenbacha, zmarła w 1775 roku.
Warto dodać, że kościół ten jest integralną częścią zespołu pałacowego rodziny Reichenbachów i podobnie jak on, ciągle niszczeje i podupada. Obecnie kościół jest opuszczony.
Jak mogliście zapewne zauważyć, dawno nic na tej stronie nie dodawałem. Jednak nie, nie opuściłem tego projektu, jestem po prostu obecnie zajęty innym. Obecnie buduję stronę o nazwie Fshoq!, gdzie prowadzę blog podróżniczy, na którym znaleźć możecie zarówno moje nowe, jak i te starsze przygody. Jeśli więc czekacie na więcej moich tekstów czy zdjęć, jest to miejsce, do którego myślę, że obecnie warto zajrzeć. Kiedy już strona Fshoq! nabierze dostatecznego rozmachu, z wielką chęcią wrócę do Into the Shadows, zresztą zbiera mi się coraz więcej eksploracji opuszczonych miejsc do opisania. A tymczasem, do zobaczenia!